niedziela, 28 lipca 2013

Zawładnięci - Elana Johnson


   Tak to już jest, że ktoś napisze coś innego, staje się to bestsellerem i potem lawinowo powstają książki o tematyce bliźniaczo podobnej. Tak było w przypadku Stephanie Meyer i jej sagi, w ostatnim czasie na potęgę pisze się o wyuzdanym seksie, w nadziei, że książka osiągnie sukces porównywalny z serią o Greyu.  
   
   W przypadku tej pozycji jest podobnie.
Nie da się nie zauważyć, że autorka zaczerpnęła pomysł na powieść od Suzanne Collins. Akcja książki wzorowana jest na "Igrzyskach śmierci"  i podobnie jak one, "Zawładnięci" to również trylogia (dwie pozostałe części nie ukazały się jeszcze w wersji polskojęzycznej).

   Akcja "Zawładniętych" toczy się w świecie podzielonym na różne rejony zarządzane przez Dyrektoriat, który mówi ludziom co i jak mają myśleć. Obywatele muszą podłączać się pod transmisje, żeby słuchać jedynej słusznej wizji świata. 
Główna bohaterka Vi jest inna. Nie zamierza słuchać transmisji i szczerze nienawidzi Tych-Od-Myślenia. A poznajemy ją w momencie, gdy po raz kolejny łamie prawo. Jednak to wykroczenie, mimo iż wydaje się być całkiem niewinne, nie kończy się jak pozostałe. Violet trafia do więzienia. Tam poznaje Jaga - chłopaka mniej więcej w swoim wieku, pochodzącego ze Złych Ziem. Vi na początku boi się go, mając na uwadze wszystko to, czego do tej pory zdążyła nasłuchać się o Złych. Jednak po niedługim czasie zaczyna zastanawiać się czy Źli są gorsi od Dobrych - obserwując swojego współwięźnia zaczyna w to wątpić. Po pewnym czasie bohaterom udaje się zbiec z więzienia, ale to nie oznacza końca ich kłopotów. Muszą przedrzeć się przez naszpikowany patrolami teren, aby dotrzeć do Przymorza, gdzie mogą starać się o azyl.
Nie jest to łatwe zadanie, szczególnie, jeśli nie wiesz kto jest przyjacielem a kto wrogiem. I nie wiesz tak naprawdę dlaczego im na Tobie zależy. TAK BARDZO zależy.

   Jeśli chcecie wiedzieć, dlaczego Vi i Jag są potrzebni Zielonym sięgnijcie po książkę. Fani "Igrzysk śmierci" nie powinni poczuć się zawiedzeni. Świat przedstawiony przez Elanę Johnson różni się od Panem. Jest bardzo zaawansowany technicznie, opisane są takie cuda jak mówiące ściany czy pierścień do teleportacji  jednak wszytko to zgrabnie wplata się w całość i nie razi.

tytuł oryginalny: Possession
wyd.: Amber
stron: 320
rok wydania: 2011


środa, 24 lipca 2013

Nominacja

   Serdecznie dziękuję Mateuszowi Korowackiemu,autorowi tego bloga  za nominację do 


   Bardzo mi miło, że komuś na tyle podoba się mój blog, żeby go do czegokolwiek nominować ;)

   Oto zasady Libster Blog:

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Wyróżnienia zwykle otrzymują blogi o mniejszej liczbie obserwatorów, co daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób, informujesz wybranych blogerów oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Oto pytania, które zadał Mateusz:


1. Jakiej słuchasz muzyki?

Różnej, ale mam ulubionych artystów. Są nimi Maroon 5, Robbie Williams, James Blunt.

2. Co lubisz robić w wolnym czasie?

Czytać  
Poza czytaniem lubię fotografować naturę.

3. Jakie gazety czytasz?

Rzadko sięgam po gazety, jeśli już to robię to ze względu na

konkretny artykuł, nie tytuł.


4. Dlaczego założyłeś bloga?

Z potrzeby dzielenia się opiniami o przeczytanych książkach z każdym, kto tylko zechce słuchać (czytać).

5. Co cię motywuje do pisania postów?

Każda kolejna przeczytana książka. 

6. Ilu chcesz miec obserwatorów?

Nie liczy się ilość. Bardzo mi miło, jeśli ktoś chce przeczytać moją opinię, tyle.

7. Kto cię namówił do prowadzenia bloga?

Nikt, był to mój pomysł, choć moje początkowe wątpliwości rozwiali Sylwia i Pabloo, za co im  dziękuję.

8. Jakie programy telewizyjne oglądasz najczęściej?

Bardzo rzadko oglądam TV, jeśli już na coś się decyduję to zazwyczaj "Mam talent", "X Factor" i amerykańska edycja "The Voice".

9. Jaki rodzaj książki lubicie najbardziej (kryminał, dramat, 

romans) ?

Nie mam ulubionego gatunku.


10. Czy próbowałeś/aś kiedykolwiek napisać książkę?

Nie, są od tego mądrzejsi. Ja wolę czytać.



11. Czy mnie zaobserwujesz? :)

Już to zobiłam :)



Blogi nominowane przeze mnie to:

http://all-you-need-is-book.blogspot.com/
http://pozasezonem.blogspot.com/
http://ksiazki-moja-kofeina.blogspot.com/
http://annamatysiak.blogspot.com/
http://ksiazkiagaty.blogspot.com/
http://czytatnik.wordpress.com/
http://ksiegogrod.blogspot.com/
http://createdeternity.blogspot.com/
http://ksiazki-scarlett.blogspot.com/
http://szeptywyobrazni.blogspot.com/
http://kto-czyta-ksiazki.blogspot.com/


A oto moje pytania: 

1. Ulubiona książka z dzieciństwa to?

2. Czy Twoim zdaniem ludzie (żeby nie użyć stwierdzenia 
gwiazdy) z szeroko rozumianego show biznesu powinny brać się za 
pisanie książek?

3. Gdzie najczęściej czytasz?

4. Tylko tradycyjna książka, czy e- i audio -booki również?

5. Gdyby wolno Ci było ocalić tylko 1 książkę na świecie, co by to 
było?

6. Kolekcjonujesz książki, czy po przeczytaniu oddajesz innym?

7. Kogo nominowalibyście do literackiego Nobla?

8. Najgorsza książka, z którą kiedykolwiek się zetknęliście to?

9. Czy okładka ma znaczenie? 

10. Lubicie gadżety okołoksiążowe?

11. Cz obejrzeliście kiedykolwiek lepszą filmową adaptację niż 
książkowy pierwowzór?

niedziela, 21 lipca 2013

Odruch serca - Toni Morrison



   Co jest niezbędne w długiej podroży? Oczywiście książka! Wybierając się więc na wakacje zaopatrzyłam się w dwie lektury - pięć godzin w pociągu  to w końcu pięć godzin czytania.  
   Pierwsza książka to : „Ostatnie seanse" Michaela Schneidera. O Marylin. Zaczęłam czytać, gdy tylko pociąg ruszył z mojej stacji, czytałam przez 100 km, potem odpuściłam, nie chciało mi się męczyć. Książka nie jest o ostatnich seansach filmowych a o terapeutycznych - mimo mojej miłości do aktorki, książka to nuuuuda.
   Po dotarciu na miejsce, idąc na plażę wzięłam coś, co miało być lekkie, łatwe i przyjemne, czyli Arrou – Vignod i  "Jaśki". Czy takie było - nie wiem. Przez 40 minut dałam rade przeczytać  2 rozdziały, czyli coś koło 45 stron. Nie mogę stwierdzić, że książka jest zła, po prostu nie zainteresowała mnie na tyle, żeby dalej ją czytać. 

   I tak oto zrodził się poważny problem - nie miałam lektury na drogę powrotną! Niezwłocznie więc, wyruszałam na poszukiwania księgarni. I udało mi się znaleźć jedna, niezbyt obszernie zaopatrzoną księgarenkę. Miałam problem z wybraniem czego, co by mnie zaciekawiło.


   W końcu zdecydowałam się na "Odruch serca" Toni Morrison. 

Wybrałam tę książkę tylko dlatego, iż wyczytałam na okładce, że autorka jest laureatką  literackiego Nobla. Myślałam wiec, że może to będzie TA książka, która mnie zajmie na ponad 400km drogi powrotnej.


   I zajęłam. Przeczytałam całą. Co wcale nie znaczy, że była to porywająca literatura.

   Nigdy wcześniej nie spotkałam się z twórczością te autorki, nie miałam zatem pojęcia czego się spodziewać. Może to i lepiej, przynajmniej nie mogłam czuć rozczarowania po skończonej lekturze.


   Akcja powieści osadzona została w szesnastowiecznej Ameryce, w czasie, kiedy kwitł handel niewolnikami i kolonializm był w rozkwicie. Książka podzielona jest na rozdziały, w których poznajemy historie różnych bohaterów. Różna jest też narracja  - główna bohaterka Florens (przynajmniej dla mnie jest ona główną postacią tej książki) opowiada swoją historię w pierwszej osobie. Ponadto snuje ona opowieść skierowaną nie bezpośrednio do czytelnika, ale do swojej wielkiej miłości. Reszta rozdziałów to już typowa narracja trzecioosobowa.

   Historia nie urzeka – ot taka jakich wiele. Oczywiście, jeśli ktoś będzie bardzo chciał to pewnie doszuka się w niej głębi, ale mnie się jakoś szukać nie chciało. 


   Znajduję dwa atuty tej książki – pierwszy – widoczny od razu to ładna okładka. Drugi natomiast, to ostatni rozdział. Jest naprawdę bardzo zaskakujący i poruszający.

tytuł oryginalny: "A Mercy"
wyd.: Albatros
stron: 224
rok wydania: 2008

niedziela, 7 lipca 2013

Blondynka w Londynie - Beata Pawlikowska

  


   "Blondynka w Londynie" to zupełnie inna książka od pozostałych Blondynek... Po pierwsze - Londyn jest blisko, na wyciągnięcie ręki. Po drugie - to pierwsza książka Beaty Pawlikowskiej, która jest o europejskim mieście. Po trzecie - nie ma tam dżungli, dzikich plemion, egzotycznych roślin. Nie znaczy to wcale, że jest to książka gorsza od poprzednich, o nie!

     Pretekstem do napisania książki była sztafeta biegnąca z ogniem olimpijskim podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie w 2012 roku. Jedną z osób w niej uczestniczących była właśnie Pawlikowska. To spowodowało, że autorka cofnęła się 20 lat wstecz, kiedy to mieszkała w Londynie i pracowała nielegalnie jako sprzątaczka w jednym z najgorszych hoteli w mieście. Beata porównuje ówczesny Londyn z obecnym, zarazem zagląda wgłąb siebie i dzieli się z nami spostrzeżeniami na temat siebie samej, tego jak się zmieniała przez te dwie dekady, jak dojrzała i zmądrzała.

     Ponadto dowiadujemy się ciekawych rzeczy o mieście, w którym jest cały świat. Wiedzieliście na przykład, że w stolicy Wielkiej Brytanii na ulicy można usłyszeć 300 różnych języków, albo, że przysmakiem kruków zamieszkujących Tower są herbatniki maczane w świeżej krwi?

     No i oczywiście w książce znajdziemy kilka ciekawostek związanych z Igrzyskami. Dowiemy się dlaczego pochodnia wyglądała jak wglądała, ile takich pochodni jest i skąd w ogóle wziął się pomysł, żeby biec z Grecji do każdego miasta, w którym odbywa się Olimpiada z ogniem.

     Całość, jak zwykle u Pawlikowskiej okraszona jest jej rysunkami (jak zobaczyłam narysowaną królową w koronie i kaloszach, to padałam :) ) i ciekawymi zdjęciami.

     "Blondynka w Londynie" to na prawdę fajna lektura, czyta się szybciutko i lekko, a mimo to jakaś wiedza na temat jednego z najciekawszych miast Europy w nas pozostaje.




Wyd.: G+J RBA
stron: 200
rok wydania: 2013