wtorek, 24 października 2017

Miasteczko Salem - Stephen King

8/10


   Na "Miasteczko Salem" trafiłam przypadkiem - będąc na spacerze zajrzałam do szafki bookcrossingowej i na samym jej dnie leżało kieszonkowe, podniszczone wydanie.
Wstyd się przyznać, ale zaczynając lekturę, nie miałam pojęcia co mnie czeka - po prostu nie wiedziałam o czym jest ta historia. Ale gdy już zaczęłam czytać nie mogłam przestać.


   Generalnie od kliku lat nie czytam horrorów czy innych strasznych opowieści -  z wiekiem stałam się mniej odporna psychicznie i po prostu się boję. Tu jednak wsiąkłam od początku. Po pierwszym rozdziale wiedziałam, że dokończę książkę, choćby nie wiem co się działo. A działo się sporo.
Na początku poznajemy Bena i jego małego przyjaciela Marka. Wiemy, że przeżyli coś strasznego, a gdy poznajemy prawdę trudno nam w nią uwierzyć.
Ben po stracie żony szuka ukojenia w rodzinnym Miasteczku Jerusalem sennej mieścinie gdzieś w Stanach. Zamierza zatrzymać się w miejscowej "atrakcji" - nawiedzonym domu, w którym jako dzieciak przeżył największy horror swojego życia.  Chce się zmierzyć  z demonami przeszłości.
   W miasteczku poznaje dziewczynę - fankę swoich powieści.  Między pisarzem a Susan szybko rodzi się uczucie. Ben zdobywa także przyjaciela. Zdawać by się mogło, że jego życie w końcu zacznie się układać. Niestety. Niebawem w miasteczku zaczynają ginąć ludzie. Niektórzy znikają bez śladu, inni umierają w dziwnych okolicznościach. Matt, Ben oraz Susan podejrzewają, że może to mieć związek z nowym lokatorem nawiedzonego domu, który wykupił posiadłość zanim Ben zdążył się tam zakwaterować.
Wkrótce trójka dorosłych, racjonalnych ludzi odkrywa, że w miasteczku pojawił się wampir. Postanawiają stawić czoła temu zagrożeniu, jednak Susan przegrywa walkę, Matt zostaje unieruchomiony w szpitalu. Benowi rusza z pomocą Mark - chłopiec, który dzięki swojej pasji do historii nadprzyrodzonych i potworów wie co nieco o postępowaniu z wampirami. 
Salem staje się coraz bardziej wyludnione w dzień, zaczyna żyć dopiero po zmierzchu. Ben i Mark nie są w stanie powstrzymać wszystkich wampirów - skupiają się na jednym - pierwszym i najstarszym, na przywódcy.
Nie zdradzę Wam jak to starcie się skończyło - powiem Wam jednak, że Ben i Mark wyjeżdżają z Salem, jednak po jakimś czasie czują, że muszą tam wrócić, bo nie wszystko zostało zrobione.

   Ze Stephenem Kingiem mam problem... Czytałam kilka jego książek i ogólnie lubię. Denerwuje mnie jednak, że niejednokrotnie akcja tak naprawdę zaczyna się dziać na 50 stron przed końcem książki. 
Tu na szczęście tak nie było - książka pochłonęła mnie od pierwszyznach rozdziałów i trzymała do końca. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał "Miasteczka Salem" a lubi historie z dreszczykiem polecam! 

wyd.:Prószyński i S-ka
stron 670
wydanie 2003
tytuł oryginalny: Salem's Lot 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz